W dniach 25-28 czerwca odbył się kolejny obóz kajakowy młodzieży z sekcji kajakarstwa turystycznego. Tym razem za cel młodzi obrali rzekę Drawę. Wystartowali przed Złociencem, a kajaki zwodowali nad jeziorem Krosino. Poniżej relacja komandora spływu, instruktora sekcji - Piotra Owczarskiego.
Początek, to wspólne śniadanie i kąpiel w jeziorze. Potem kurs na wieś Budowo i widoczną w oddali jednostkę wojskową. Droga przez jezioro była łatwa, prawie nie było fali, doskwierała tylko wysoka temperatura. Pod koniec jeziora udało się odnaleźć wypływ rzeki i dalej już Drawą młodzi kajakarze powiosłowali do pięknego Złocieńca.
Pierwszą noc spędzili w Stanicy wodnej. Rano, po zwiedzeniu miasteczka, ruszyli dalej. Tuż za Złocieńcem rozpoczęła się trzcinowa Amazonia. Rzeka wiła się wąskim korytem, tworzącym niekończące się meandry. Drawa prąc naprzód w dogodnych miejscach rozlewała się tworząc mokradła. Trzymetrowe trzciny pochylały się nisko utrudniając kajakom przepłynięcie. Słońce paliło, a woda parowała tworząc swoisty, amazoński klimat. Upał utrudniał wiosłowanie. Szukali wytchnienia, ale niestety ciężko było gdzieś się zatrzymać i odpocząć. Płynęli dalej, mijając wsie Rzęśnica i Darskowo. Niedaleko ujścia rzeczki Kokna znaleźli dogodny nocleg.
Trzeciego dnia płynęli wijącą się doliną otoczoną z jednej i drugiej strony lasem. Niedaleko za wsią Dalewo zobaczyli gotycką wieżę kościoła pw. Zmartwychwstania Pańskiego, ona była dla nich drogowskazem. Drawsko Pomorskie przywitało napisami rozwieszonymi na mostach i zachęcającymi kajakarzy do postoju. I oni z tego skorzystali nocując na Miejskiej przystani kajakowej. Tam pogoda zmieniła się, przyszły deszcze i ochłodzenie, temperatura spadła o kilkanaście stopni.
Czwartego dnia rozpoczęli najdłuższy i najtrudniejszy etap swojej kajakowej wędrówki. Celem była wieś letniskowa Gudowo położona nad jeziorem Lubie. Zaczęli spływ rankiem, deszcz kapał z nieba, a oni wiosłowaliśmy ubrani w wodoodporne kurtki i spodnie. Razem z nimi płynęły całymi grupami kaczki, przyglądając się im, jak by chciały zapytać, co oni tu robią.
Rzeka na tym odcinku jest bardzo malownicza, a zarazem trudna. W wodzie leżały powalone drzewa. Miejscami tworząc spiętrzone zwaliska, z poplątanymi konarami i gałęziami. Nie mieli wyjścia, szukali przejść między nimi, przeważnie pod, a czasami nad przeszkodą. Tak płynęli przez prawie sześć godzin, aż w końcu dotarli do jeziora Lubie. Stamtąd już blisko było do Gudowa. Tego dnia przepłynęli 17 kilometrów, przedzierając się przez mokradła i drewniane zawalidrogi.
Spływ zakończył się na jednej z plaż w tej miejscowości. Tam też dobiegła końca ich kajakowa przygoda. Zmęczeni, ale pełni wrażeń wrócili do Centrum Żeglarskiego w Szczecinie, z zamiarem kontynuacji wędrówki w przyszłym roku.
Piotr Owczarski
komandor spływu
30.06.2022 r.